niedziela, 13 maja 2012

Irving Zielona Cytrusowa

Kolejny dzień, kolejna herbata. Dziś zrobiło mi się strasznie zimno, więc postanowiłam przetestować kolejną herbatę.

Tym razem "Zielona cytrusowa", co miało także polepszyć mi humor gdyż uwielbiam wszystko co cytrusowe. Moment zalania nie był zbyt "przyjemny". Od razu uderzyła mnie woń cynamonu, którego nigdy bym się nie spodziewała w herbacie cytrusowej! Myślę sobie "no świetnie, to się napiłam". Dla nie wiedzących - cynamonu nie znoszę, wyczuję go wszędzie gdzie tylko jest nawet w najmniejsze ilości.
 
Z opisu na stronie Irvinga: "Pomarańcze, mandarynki i kwaśne cytryny tworzą lekki, orzeźwiający smak, idealnie pasujący na lato." Pomarańcze i mandarynki owszem, ale są skórki, a z cytryny jest trawa cytrynowa. Nie wiem czy takie składniki dają kwaśny smak. Za to na opakowaniu można doczytać jeszcze kilka "niespodzianek" smakowych: korzeń cykorii, korzeń lukrecji, goździki i imbir. Jakoś nie pasuje mi to do herbaty zielonej i na dodatek cytrusowej [podobno]. Ale przejdźmy do smaku. Zadziwiło mnie iż cynamon w smaku nie był wyczuwalny, a herbaty mogłam prawie nie cukrować [dla przypomnienia  prawie = 1,5 łyżeczki]. I jak dla mnie tylko to było plusem. Liczyłam na bardziej cytrusowe doznania [co znalazłam w innych herbatach], które podejrzewam zabiły właśnie te smakowe "niespodzianki". Kiedyś jeszcze się napiję [w końcu mam całe pudełko] ale nie wiem czy kupiłabym kolejne opakowanie.


Madame Butterfly

sobota, 12 maja 2012

Irving Wild Strawberries with a hint of Vanillia

Czas powrócić do pisania. Razem z Taią postanowiłyśmy zaszaleć i każda z nas zamówiła ogromna pakę herbat Irvinga! 13 różnych smaków plus Earl Grey i zwykła.

Właśnie zasiadłam do jednej z nich. Czarna herbata "Wild Strawberries with a hint of Vanillia" urzekła mnie już w trakcie parzenia. Zapach był przecudny i nie mogłam się już doczekać pierwszych łyków. Herbata w smaku okazała się bardzo delikatna [może to sprawka większego kubka], żaden smak nie wybijał się ponad drugi. Zmieniło się to gdy napój znacznie ostygł. Zapach wtedy podbiła wanilia, a smak zdominowała poziomka.

Dorzucam do listy moich ulubionych.
Herbata rewelacyjnie sprawdzi się także podczas zimowych wieczorów.



Madame Butterfly

piątek, 12 sierpnia 2011

Teekanne White Tea Red Berries

Wczoraj w trakcie babskiego wieczoru, oglądając film "Miłość i taniec" postanowiłyśmy z koleżankami zrobić herbatę z racji iż nie miałyśmy wina. Tym razem postawiłam na herbatę Teekanne [moja ulubiona] o smaku żurawiny z maliną. Wybór okazał się w 100% trafny. Delikatność białej herbaty idealnie komponowała się z lodami, którymi akurat się zajadałyśmy, a smak czerwonych owoców nadawał całości idealną słodycz. Była to jedna z nielicznych herbat którą potrafiłabym wypić bez cukru lub z jego niewielką ilością [tym razem półtorej łyżeczki], a jestem typem który brak cukru w herbacie [min 2 łyżeczki] ciężko przeżywa [niestety :( ]

Madame Butterfly czyli Kinia :)

wtorek, 9 sierpnia 2011

Trzy łyki Tai...

Tak jak napisała Ana we wcześniejszym poście byłyśmy w gliwickiej  herbaciarni na Yerba Mate. Miała być delikatna i w ogóle. Doprawdy nic nie wskazywało na to, że nie będę potrafiła jej wypić. A zrobiłam dosłownie 3 łyki, słownie - trzy! I to w dodatku nie pod rząd, ale rozłożone w czasie. W taki oto sposób dowiedziałam się, że ta herbata nie jest dla mnie, a wszechobecna w niej gorycz dosłownie przyprawiła mnie o mdłości. Szkoda mi bardzo, bo chciałam być niczym Wojciech Cejrowski i popijać małymi łyczkami herbatkę z bombilli, no ale cóż - najwyraźniej nie jest mi to pisane. Pozostanę przy moich ukochanych zielonych i białych oraz czarnej od czasu do czasu pitych w zwyczajny sposób - z kubeczka lub filiżanki, ale za to idealnie wpasowujących się w moje smakowe gusta :P




Pozdrawiam ciepło!
8 skarbów Shaolin czyli taia :)

niedziela, 7 sierpnia 2011

Nowe doznania smakowe w upalne dni...

Wczoraj podczas zwiedzania palmiarni w Gliwicach z Taią, upał dał się nam we znaki. Tak, tak, klimat sukulentów i roślin równikowych to nie dla mnie. Dlatego, gdy kilka minut po wyjściu z Parku Chopina natknęłyśmy się na herbaciarnię, byłyśmy szczęśliwe :) Świetny klimat, można spokojnie posiedzieć i posłuchać relaksacyjnej muzyki. Zamówiłyśmy Yerba Green, bo zawsze musi być ten pierwszy raz.
Yerba Green
Skład: bardzo wysokiej jakości delikatna i czysta yerba o niskiej zawartości pyłu.
*Gorycz- początkowo mocna, ale potem już delikatniejsza. Yerba green dla mnie była bardzo ożywcza i po zmęczeniu upałem pozwoliła mi odpocząć. Na pewno nie będzie to dla mnie pierwszy i ostatni raz z Yerba Mate. Tai niestety nie przypadła do gustu, ale wiadomo, że każdy ma swój smak.

piątek, 5 sierpnia 2011

Miętowe wspomnienia

Dzisiaj odwiedziła nas Ana co poskutkowało wycieczką do pewnej herbaciarni w Tychach. Suma sumarum kupiłyśmy trzy imbryczki herbaty:


1) Dirty Dancing 
Skład: zielona herbata Sencha, czarna jagoda, żurawina, kawałki truskawek, kwiatki i pączki róży, afrodyzjak Muira Puama, kwiatki stokrotki i bławatka, aromat.
*Ulubiona herbata Kini w tej "knajpce". Delikatny smak i aromat. według Tai nic specjalnego, ot tak zwykła zielona herbata z dodatkiem owoców. Ciężko nam dokładnie ocenić, gdyż następna herbata "zabiła" nas totalnie.

2) Kubański Blues
Skład:chińska zielona herbata Sencha, kawałki limonki i skórki limonki, liście mięty, kryształki cukru, kwiatki kocanki piaskowej, ostu i nagietka, aromat Mojito.
*Dodatek liści mięty powalił nas totalnie. Zapach herbaty przypominał krople żołądkowe lub jakiś ziołowy napar. Kinia i Ana postanowiły jednak zaryzykować. Wypiłyśmy po łyczku ale z zatkanym nosem i smak był nawet znośny.....dopóki nie odetkałyśmy nosów :/ Reszta naparu spełniła rolę nawozową dla pobliskiego drzewka. Co zdarzyło nam się po raz pierwszy!!! Dla ukojenia naszego podniebienia zamówiłyśmy "pewnik":

3) Karmelowa
Skład: czarna herbata, skórka kakaowca, czekolada karmelowa, aromat.
*Delikatny posmak karmelu i czekolady pozwolił naszym podniebieniom odpocząć po poprzednim przeżyciu :) z drobną ilością cukru smakuje jak pyszny, słodki deser. Idealna na zimowe wieczory. Podobną można dostać z Liptona i Dilmah'u.

Plus za korzenne ciasteczka, które dostałyśmy do herbat. Jednak tak długo czekałyśmy na imbryczki, że zaczęłyśmy się zastanawiać czy obsługa pojechała na plantację dopiero zebrać tą herbatę.....
Wprawdzie z wyprawy najbardziej zapamiętałyśmy "cudowny" miętowy aromat to jednak wyprawę uznajemy za udaną bo właśnie tam przy stoliczku zrodził się pomysł stworzenia tego bloga.



Pozdrawiamy miętowo: Dream Team Tea

Pierwszy łyczek...

Jako trzy miłośniczki herbat postanowiłyśmy pewnego razu podzielić się naszymi smakowymi odczuciami z reszta świata. Będziemy bezlitosne dla smaków, których się nie da przełknąć [tudzież powąchać] lub będziemy się zachwycać nad tymi, które będą łechtały nasze podniebienia. Sprawdzimy także jak dobrze je zaparzyć i z czym się najlepiej komponują smakowo. Zapraszamy do smakowania razem z nami :)

Madame Butterfly [Kinia]
8 skarbów Shaolin [Taia]
Sen nocy letniej [Ana]